-

OjciecDyrektor : Kiedy bogowie zorientowali się, że nie zdołają ukryć wszystkich swoich szwindli, stworzyli ekonomistów.

Kiedy ranne wstają zorze

Sobota, 27.07.24. Dziś w planie maraton huculski, czyli trasa z Podleśniowa (ukr. Podlisniw) przez szczyt Leśniów na Hordije Dobrokiwskie. Niestety okazuje się, że najwcześniejszy kurs do Iwano-Franikwska przez Jaremcze to dopiero 8 godzina. A ja jestem o 5 rano. Co tu robić? Jeszcze wczoraj specjalnie się pytałem o ranne kursy, ale widocznie pani mnie źle zrozumiała i podała mi kursy do Iwano-Frankiwska przez przeł. Bukowiec, Kosów i Kołomyję. Bus tą trasą jeździ codziennie o 5.30. Pozostaje mi więc jechać tym busem na przeł. Bukowiec i stamtąd na Pisany Kamień.

Kurs na przeł. Bukowiec kosztuje tylko 25hr, ale już następny przystanej, następna wioska za przełęczą to koszt 50-55hr. Dlaczego? Bo na przełęczy jest granica rejonu werchowyńskiego. Wszystko, co mieści się w granicach tego rejonu, to koszt 25hr (z wyjątkiem dol. Czarnego i Białego Czeremoszu) . W busie jestem sam. Sobota. Jest jeszcze ciemno i komu by się chciało turlac busem? Za Werchowyną kierowca nagle się zatrzymuje, wysiada i....przynosi wiaderko z wodą oraz szmatę na długim kiju. Jak gdyby nigdy nic zaczyna myć busa. Trwa to 10-15 minut. Ukraina uczy człowieka cierpliwości. W końcu ruszamy i widać, że kierowca stara się nadrobić czas, bo grzeje mocno.

Na przełęczy jest pięknie. W dole ranne mgły, a u góry przebijające się za mgieł pomarańczowe słońce. W uszach zaczyna mi śpiewać pieśń "Kiedy ranne wstają zorze", bo takiego poranka jeszcze nie widziałem tu na Ukrainnie. Jest po prostu baśniowo. Idę szeroką drogą spokojnie pod górę przez ok. 1 km. Teraz trzeba zejść z drogi, która dalej wiedzie w lewo trawersem, i wspinać się ścieżką wiodącą środkiem grani. Zaczyna się średnio strome podejście. Trochę niekomfortowo się idzie, bo mgły się podnoszą i  słabo widać, co jest przede mną. No ale mapa pokazuje, że trzeba iść granią. Wg mapy to podejście jest łagodne, ale w terenie turysta czuje, że jest mało łagodne, a na pewno średnio strome. W końcu wychodzę z mgieł i jest piękne niebo.

Niestety horyzont zaniebieszczony mocno i mglisty zdeka, taki eteryczny, więc dalekich, ostrych widoków nie ma. No ale widać wyraźnie Bukowiec Ricki i pasmo Ihreca na północnym kierunku. Wchodzę na jakiś pośredni szczyt przed Pisanym Kamieniem, na którym stoi wieża kratowana. Zejście paskudne trochę, bo wąsko, gliniasto i krzewy gęste. Po zejściu widzę, że dochodzi tu szeroka droga, która trawersowała ten szczyt. Nie szedłem nią, a tylko granią, ale jak widać niepotrzebnie. Choć z tego szczytu jakieś ograniczone widoki były. Między tym pośrednim szczytem, a Pisanym Kamieniem jest polana z dość malowniczym widokiem na Muralewicę i dalej za nią na Bukowińskie Góry.

Podchodzę szeroką drogą na Pisany Kamień 1221m. Przed samym szczytem odchodzi w prawo droga znakowana na zielono. Zdziwienie wielkie, bo na mapie oznaczenie czerwone. Zresztą na początku trasy, przy samej przełęczy Bukowiec natrafiłem na dwa lub trzy bardzo wyblakłe znaki czerwone. Las przed samym wierzchołkiem miły, przyjemny dla oka. Sam wierzchołek Pisanego Kamienia to taki skalny mur o wysokości ok. 3-4 metrów i długości ok. 100-200m. Cały pobazgrany napisami. Niektóre, te najstarsze, ponoć z XIX wieku - stąd nazwa góry. W sumie atrakcja żadna. Może jeszcze 20 lat temu był z niego widok, ale teraz świerki tak wyrosły, że widok jest mocno ograniczony. Tu robię popas. Jest cicho, wspaniały poranek w górskim lesie.

Niestety trwa to tylko 20 minit, bo pojawia się grupka 4 chłopców w wieku 10-15 lat i tak głośno rozmawiają, że o relaksie można zapomnieć. Dlaczego ludzie nie potrafią mówić szeptem w górach? Dlaczego im cisza przeszkadza w górach? Z Pisanego Kamienia na południe prowadzą dwie drogi. Jedna, karkołomna, prowadzi ze wschodniego skraju skalnego muru, wzdłuż słupów telegraficznych. Jest stroma i usiana kamiennym gruzem o sporych rozmiarach. Polecana dla masochistów. Druga zaczyna się przy zachodnim skraju skał i też jest stroma i kamienista, ale ma przedeptany prawy skraj, tak że idzie się w miarę wygodnie. Obie drogi łączą się na dole, gdzie zaczyna się połoninny teren. Jest on bardzo urokliwy, malowniczy, z ładnymi widokami. Zwłaszcza Muralewica 1228m prezentuje się pięknie, że swoim spiczastym wierzchołkiem. Warto tu się wybrać przy dobrej widoczności. Sam wierzchołek Muralewicy jest pokryty drzewami, ale z przedwierzchołka jest widok. Wchodzę na Muralewicę, mimo że potem muszę z niej zejść tą samą drogą (bo ścieżka nie łączy się z trawersem Muralewicy, którym idę do Jasieniowa Górnego). Po prostu jest ona tak ładna, że muszę na nią wejść.

Trawers Muralewicy to taka droga dla terenówek. Jest miejscami mocno błotnista, no ale po tylu deszczach w zasadzie mało która droga tutaj jest wolna od błotnistych odcinków. Za szczytem Synia Kiczera 1168m znów robi się teren widokowy. Ładne panoramy na południe, tyle że dziś zamglone troszkę. Dalsza droga schodzi dość mocno do Jasieniowa Górnego (ukr. Werchnij Jaseniw). Droga pod sam koniec staje się nawet asfaltowa. Kończy się przy ładnej, figurze Matki Boskiej. Figura jest efektowna, zwłaszcza że jest ładnie zadaszona. Niestety i tu nie ma już grekokatolickiej świątyni. Od 1945 jest prawosławna. I tak jest na całej Huculszczyźnie. Przed wojną teren w 100% grekokatolicki. Obecnie świątynie grekokatolickie tylko w miastach, a na wsiach, to tylko jednostkowe przypadki. Muszę jednak uczciwie powiedzieć, że wierni  prawosławni wyświadczyli mi tu dużo dobra. Choćby teraz. Podwożą mnie samochodem do Werchowyny.

- Odcinek po pólnocnej stronie Czeremoszu, aż do Kut, to komunikacyjna czarna dziura - autobusowego połączenia nie ma żadnego (poza  kursem w godzinach południowych  do Hołoszyny i do Pribilnijwki z Werchowyny, ale tylko do Uścieryk, gdzie skręcają busy do dol. Białego Czeremoszu ) . Jedynie po południowej stronie Czeremoszu funkcjonuje jakaś komunikacją (do Wyżnicy), ale nie msm pojęcia o szczrgółach. - 

Gdyby nie oni, to musiałbym iść z buta jeszcze 4km do wsi Pachniszcze i tam czekać na busa. Ludzie są życzliwi i gdyby nie prawosławni duchowni, to w zasadzie nie byłoby różnicy pomiędzy nimi, a grekokatolikami. Dopóki jednak istnieje patriachat moskiewski, dopóty będzie wszczepiana w serca prawosławnych wiernych nieufność lub wrogość do papieża. No ale jak duchowni podpisali cyrografy z bolszewikami, to nie ma zmiłuj się. Albo jesteś bezrobotny albo wpajasz wiernym nieufność.  Choć trzeba przyznać, że lepiej mieć prawosławnych za sąsiadów,  niż ateistów. A Ukraina to w większości ateiści. Grekokatolicy to tylko 17% populacji. Trzy odłamy prawosławia to ok. 25%. Tak więc nawet, jakby wziąć wszystkuch do kupy, to i tak stanowią mniejszość.

Ateiści ukraińscy zaś to straszni materialiści i egoiści. No bo widząc taką biedę całej masy ludzi jeszcze drażnić ją drogimi samochodami i wystawnym trybem życia oraz - co najgorsze - okazywanym poczuciem wyższości, to jawna głupota i pycha. Teraz już wiem dlaczego ceny noclegów są tak drogie - po prostu ceny są ustalane pod tych bogatych z Doniecka, Kijowa i innych miast na wschodzie Ukrainy. Miejsc noclegowych jest relatywnie mało, więc  chcąc nie chcąc trzeba płacić takie zawyżone stawki, chyba że trafi się na kwaterę "prywatną", czyli dom mieszkalny.

Podczas podwożenia zostaję poinformowany o wszystkich mijanych muzeach. A więc muzeum huculskie, muzeum Iwana Franko, muzeum pierwszego  przywódcy Republiki Ukrainy z 1919 (tu taktownie kiwam głową, choć wiem, że my Polacy tę Republikę zlikidowaliśmy dla dobra samych Ukraińców), muzeum instrumentów huculskich. No i w samym centrum Werchowyny jest jeszcze muzeum regionalne. Tak więc w sumie pięć placówek do zwiedzenia między Krzyworównią a Wierchowyną. Wysiadam w Werchowynie. Dziękuję i nie wręczam hrywien, bo wiem że nie przyjmą. Dzięki nim jestem o 16-stej w pokoju. Wycieczka w sumie na ok. 20km, ale okoliczności wymusiły taki program dnia. W każdym razie warto było byc o wschodzie słońca na przeł. Bukowiec.

 

Zdjęcia:

https://imgur.com/a/jo87QUW



tagi: ukraina  góry  karpaty ukraińskie  pisany kamień  muralewica  przełęcz bukowiec 

OjciecDyrektor
14 października 2024 06:18
1     426    1 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Paris @OjciecDyrektor
14 października 2024 07:20

To  wschodzace,  ,,pomaranczowe  slonce,,...

...  to  chyba  na  sporo  ludzi  tak  dziala,  ze  od  razu  kojarzy  sie  ze  stara  piesnia  ,,kiedy  ranne  wstaja  zorze,,  !!!

 

Bardzo  lubie  te  przepiekna  piesn,...  moja  sp.  babcia  ,,rozpoczynala,,  nia  prawie  kazdy  dzien.

A  widoki  wtedy  mial  Pan  piekne.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować