-

OjciecDyrektor : Kiedy bogowie zorientowali się, że nie zdołają ukryć wszystkich swoich szwindli, stworzyli ekonomistów.

Gorgańskie piekło

Poniedziałek, 29.07.24. Dziś ruszam na Chomiak 1541m oraz Syniak 1667m, czyli zaczynam wschodni skraj Gorganów. Nazwa Gorgany pochodzi od słowa "gorgan" czyli gołoborze, kamienne pola, głazowiska.  Pogoda jest dobra, wręcz znakomita. Jadę busem z Werchowyny do Podleśniowa. Koszt 100hr. Wiem, że za Tatarowem ma być most, za mostem zaczyna się niedługo zakręt, a za zakrętem jest moja "zupynka", czyli przystanek. Nie wiem, jak to się stało, ale przegapiłem most i wywiozło mnie dwa przystanki dalej, zanim zorientowałem się, że już czas wysiadać. Chyba dlatego, że zamiast patrzeć w boczne okno gapiłem się w przednie. W każdym razie trzeba wypatrywać po lewej stronie (gdy się jedzie w kierunku Jaremcza) niedużego domu z niebieską blachodachówką i budką z napisem "RYBA" (po ukraińsku rzecz jasna). Tu żaden dom nie ma niebieskiej blachodachówki oprócz tego jednego. Jak się go zobaczy, to trzeba ekspresem wstać i wołać kierowcę o zatrzymanie się, bo 80m dalej jest właściwy przystanek.

Gdy się na nim znajdziemy, to trzeba przejść na drugą stronę i cofnąć się w kierunku zakrętu. Po prawej stronie jezdni, przed samym zakrętem, odchodzi droga ziemno-kamienista w stronę rzeki Prut. Po ok. 30m doprowadza nas do kładki nad Prutem. Jest to kładka, która dostarcza najwięcej adrenaliny w całych Karpatach. Zawieszona jest wysoko nad rzeką, a rzeka tu jest dzika. Spada dwoma kaskadami, które są bardzo fotogeniczne i emitują spory huk. Ponadto kładka, choć zrobiona z solidnych desek, to jednak ma ok. 2-3cm przerwy między deskami, co powoduje, że widzi się pod nogami rzekę. Jak ktoś ma duży lęk wysokości, to zwyczajnie nie przejdzie tej kładki. Na szczęście jest droga okrężna dla samochodów za zakrętem. Z kładki skręcam w prawo i przechodzę przez przejazd kolejowy. Widać na tej trasie spory ruch pociągów. Jeszcze dwa lata temu, na początku wojny, trasa była praktycznie wymarła. Teraz wyremontowano ją aż do granicy z Rumunią.

Za przejazdem, po ok. 20m po lewej jest mini-parking, za którym zaraz jest ścieżka. To jest szlak na Chomiak. Po 5m jest wiata parę metrów wyżej. Sama ścieżka jest piękna, naturalna. Idzie się nią bardzo przyjemnie. Pnie się w górę długimi zakosami, przez co powoli nabiera się wysokości. Idealna na rozgrzewkę. Szlak jest znakowany na czerwono, ale czasem napotka się stare niebieskie oznaczenia. Szlak wiedzie wśród bukowego, ładnego lasu. Jesienią, w październiku, musi tu być bajkowo. Po ok. godzinie marszu płoszę sarnę. A więc   duża zwierzyna wraca w Karpaty Ukraińskie. Ten przyemny szlak ma jednak tę wadę, że się dłuży. Zanim zacznę ostatnią, stromą wspinaczkę na szczyt Chomiaka, minie 2h. Trochę za długo, jak na "grę wstępną". Dochodzę do polanki, gdzie w poprzek przechodzi zielony szlak i zaczynam szczytowy atak. Tutaj lepiej mieć obie ręce wolne, bo bardzo stromo, a gorgan taki, że czasem trzeba na czworaka się wspinać. Do tego kosówka i jej korzenie utrudniają wspinaczkę. W końcu po 2h50min jestem na szczycie.

Na Chomiaku jest figurka Chrystusa oraz....bufet z pamiątkami. To znaczy taki składany stół z zadaszeniem, a obok duża butla gazowa z czajnikiem. Można kupić pamiątkowe zdjęcie lub jakieś słodycze lub napić się gorącej kawy lub herbaty. Interes obsługują dwie panie w wieku ok. 30 lat. Orientuję się, że Chomiak musi być oblegany przez turystów. Narazie jednak - a jest 10.50 czasu ukraińskiego - jestem sam. To znaczy jest jeszcze jakaś para, ale siedzą w milczeniu i podziwiają widok na wschód, na Beskid Huculski. Faktycznie jest piękny.

W ogóle widok z Chomiaka jest ładny, choć nie oszałamiający, gdyż wszystko psuje widok ukraińskiego Las Vegas, czyli kurortu Bukowel i pobliskiej wsi Polanica. Jest to skupisko kilkudziesięciu hoteli i to dużych, nawet o kształcie wieżowców. Przez lornetkę policzyłem nawet piętra na najwyższym - wyszło mi 12 pięter. Mają rozmach tu. Wszystko zaczęło się od jakiegoś bogatego Ukraińca z Kanady i dalej poszło. Jest to Mekka nowobogackich i w ogóle ludzi aspirujacych do tego, aby być uważanym za kogoś lepszego. W czasie covidozy było to jedyne miejsce na Ukrainie wolne od wirusa. Nie żartuję. W Bukowelu nie obowiązywał żaden dystans społeczny, ani żadne maseczki, czy paszporty covidowe. Zresztą tu na Ukrainie ani dwa lata temu, ani teraz nikt z tych, u których nocowałem nie legitymował mnie. Nikt nie żądał ode mnie okazania dokumentu tożsamości celem spisania danych. Pod tym względem Ukraina to raj dla ceniących sobie prywatność (bo i kart telefonicznych, starterów nie trzeba rejestrować, tak jak u nas).

Najpierw obchodzę cały szczyt, bo jest obszerny, i cykam fotki. Potem drugi raz obchodzę szczyt z lornetką. Dopiero po takim rytuale wybieram dogodne miejsce i robię popas. Jest miło, cicho. Widoczność najlepsza w trakcie tego wyjazdu, choć do "żylety" jeszcze troszkę brakuje. Ale i tak widać wszystko, czego nie zasłaniają inne góry. Po 30 minitach sielanka mija. Pojawiają się dwie parki i tak  się nie mogą nacieszyć, że słychać ich wszędzie. Okropne. W końcu trochę się uspokajają emocjonalnie, ale ja już muszę się zbierać na Syniak. Schodzę na zachód i od razu orientuję się, że ten wariant jest trudniejszy nawigacyjnie przy zejściu. Na szczęście są dośc częste znaki i wiem, gdzie się kierować. Szlak nagle robi się nie dość, że trudny technicznie, to jeszcze bardzo bardzo stromy. Idę na czworaka, bo tak jest najbezpieczniej, przez co tempo drastycznie spada. Ale inaczej się nie da. Widzę przed sobą coraz więcej podchodzących turystów, co oznacza, że ten wariant służy do podchodzenia. I w sumie racja, ale ja tego nie wiedziałem. Więc się męczę.   W końcu stromizna robi się mniejsza i można iść jak homo erectus, a nie jak pawian. Ciężki ten gorgan. Duże, nieforemne, krzywo ułożone głazy. Chodzić po czymś takim to udręka. No ale jeszcze przez myśl mi nie przeszło, co mnie będzie czekać na podejściu na Syniak.

W końcu jestem na polanie między Chomiakiem, a Syniakiem. Chomiak stąd prezentuje się jak stroma i ogromna piramida. Robi wrażenie. Na środku polany jest drogowskaz. 5-10m przed nim w prawo odchodzi - zrazu niewidoczna - ścieżka, która po ok. 100m dochodzi do zielonego szlaku, który schodzi do doliny. Tym szlakiem planuję wracać do Podleśniowa. Na razie zlokalizowałem początek trasy. Idę więc dalej czerwonym szlakiem na Syniak. Na zachodnim skraju polany liczne miejsca po ogniskach i dwa namioty. Jest to dobre miejsce biwakowe, choć nie wiem gdzie tu jest blisko woda, ale być musi. Wchodzę w las i zaczynam podejście. W połowie podejścia ścieżka rozgałęzia się na kilka równoległych. Trzeba więc uważać i kierować się na tę najszerszą lub tę, gdzie są strzałki, bo w pewnym momencie musiałem wykręcić po bezdrożu w lewo, mijając jakiś podmokły teren, aby znaleźć oznakowaną ścieżkę.

Las się kończy. Pojawia się kosówka. Ścieżka wije się pomiędzy jej płatami, ale bez żadnych problemów nawigacyjnych. Jest widoczna. Dopiero, gdy pojawia się gorgan zaczynają się trudności nawigacyjne. Na szczęście są tasiemki zawiązane na gałązkach i one pomagają się orientować na właściwą ścieżkę. Ale kosówka się kończy i zaczyna się gorgańskie pole, a nawet pola, bo są one przegrodzone wąskimi płatami kosówki. Tu już ratunkiem jest patrzenie, które głazy, czy kamienie nie mają zielonego nalotu. Bo jak nie ma, to znaczy, że został starty przez buty turystów, a więc tędy trzeba iść. Są też kopczyki, a czasem pojedyńcze kamienie połozone na większym głazie, które informują którędy trzeba iść. Niestety są też kopczyki wprowadzające w błąd. Właśnie na taki trafiam. Sugeruje on, że szlak idzie granią. Niestety nie. Wchodzę na surowy gorgan z olbrzymimi głazami i się męczę. Bo aby utrzymać równowagę na czyms takim trzeba iść powoli, a do tego czasem nawet schylić się i podtrzymać się ręką. Cały czas oglądam się za siebie, ale coraz bardziej zdaję sobie sprawę, że i tak drogi nie zapamiętam, bo zwyczajnie wszystko tu jest podobne do siebie. Żadnych charakterystycznych miejsc.

Dochodzę do miejsca, gdzie główna grań rozszczepia się na dwa grzbiety, tworząc nieckę. Południowy - niższy i północny - wyższy. Wybieram ten wyższy, bo znowu widzę kopczyk, któru niby pokazuje, że tędy. A guzik prawda. Przy końcu niecki natykam się na grupkę młodzieży. Oni mówią, że ścieżka idzie za tym niższym, południowym grzbietem. Rzeczywiście - widać wyraźnie "ścieżkę" wśród gorganu. Gdybym ich nie spotkał tu, to nie wiem, czy bym doszedł w rozsądnym czasie na Syniak. A tak dzięki nim idę szybko teraz, bez żadnych problemów nawigacyjnych na Syniak. Pod samym szczytem moja ścieżka łączy się z zielonym szlakiem, który jest przedłużeniem żółtego z Bukowela. Z Bukowela wejście na Syniak to pryszcz, gdy idzie o trudności nawigacyjne.

Jestem na szczycie, na którym widzę ok. 15-20 turystów. Szczyt jest bardzo płaski i rozległy. Idę jeszcze kawałek w stronę Doboszanki, czyli na zachód, bo chcę w ciszy i spokoju posiedzieć. Poza tym 100m od szczytu widok na Doboszankę i jej otoczenie zapiera dech w płucach. Jest przepotężny! Dodatkowo wrażenie potęgują szczyty w dali, za Doboszanką. Szpiczaste piramidy. Dla tego widoku warto wejść na Syniak. No ale po 30-40 minutach czas wracać. Idę tą ścieżką wskazaną przez młodzież i widzę, że ona prowadzi cały czas południową, niższą granią lub często ciut poniżej tej grani. Idę więc szybko. Ale po skończeniu się tej południowej grani (czyli rozszczepienia głównego grzbietu) znów zaczynają się duże problemy, bo ścieżka zanika w gorganie. Idę więc na czuja, prosto przed siebie. I to jest dobry wybór. W końcu dochodzę do charakterystycznego drzewka z białą tasiemką wśród głazów, na skraju pola kosówki. Tu już byłem. Pamiętam. Ale to nie koniec problemów, bo dalej nie jest łatwiej. Stawiam "kopczyki", czyli 4-5 kamieni w kupkę na jakimś większym głazie, aby inni mieli łatwiej. Te kopczyki mówią, żeby iść prosto. Burzę też jeden fałszywy kopczyk, który wyprowadza na północną grań. Kilka razy się cofam, bo wybrałem niewłaściwą ścieżkę. Generalnie zasada jest taka, że właściwa ścieżka to taka, która nie wymaga kucania i chodzenia na czworaka, idąc przez kosówkę. W końcu dochodzę do wyraźnej ścieżki, która wyprowadza mnie do lasu.

Uff. Wreszcie wyszedłem z tego gorgańskiego piekła. Piekła, bo miałem wrażenie, jakby ktoś cały czas drwił ze mnie, próbując mnie zmylić, abym stracił nerwy i wpadł w panikę. Nie wiedziałem dotąd, co to znaczy iść po gorganie. Teraz już wiem i doprawdy tylko przedzieranie się przez kosówkę jest gorsze od chodzenia po czymś takim (a sorry, zapomniałem o błotnych drogach zrytych przez kopyta krów). Śmigam na dół, na polanę pod Chomiakiem i zaczynam schodzić tym zielonym szlakiem. Jest to szlak straszny przy zejściu. Bardzo stromy, bardzo kamienisty i bardzo śliski. No ale najkrótszy. Na szczęście mam kijek i się asekuruję. W końcu dochodzę do asfaltowej drogi, która prowadzi do Podleśniowa. Wzdłuż tej drogi płynie bardzo urokliwy  potok, w skalistym korycie. Ta droga, idąc w góre potoku, doprowadzi do wodospadu Żeniec. Nie poszedłem jednak tam, bo nie zdążyłbym na busa.

W drodze powrotnej tradycjnie zatrzymał nas patrol pograniczników w rejonie Ardżeludży, ale o dziwo, nie zauważyli mnie i nie kazali pokazywać paszportu. Może zmęczeni już byli?

 

Zdjęcia:

https://imgur.com/a/SM5qsSa

Panoramy z Chomiaka:

Widok na Syniak, po prawej Jawornik - 

https://yourimageshare.com/ib/7YLuNb6ffO

Widok na Jawornik (po lewej) i Beskid Huculski - 

https://yourimageshare.com/ib/zI6Zxz6nJm

Widok na Beskid Huculski i Czarnohorę (po prawej) -

https://yourimageshare.com/ib/5UygmtXirV

Widok na Czarnohorę i Świdowiec (po prawej) - 

https://yourimageshare.com/ib/QL5WCt4Wlk

 

Panoramy z Syniaka:

Widok na Chomiak, a za nim Czarnohora, a po prawej Świdowiec - 

https://yourimageshare.com/ib/OFNSDkvTKC

Widok na grupę Doboszanki (po środku), po lewej Połonina Czarna, za Doboszanką grupa Sywuli - 

https://yourimageshare.com/ib/IWNs0sbaXE

Widok na grupę Doboszanki - szerokie ujęcie (po lewej widać Świdowiec) - 

https://yourimageshare.com/ib/M8fnV7MuDv



tagi: ukraina  góry  karpaty ukraińskie  gorgany  syniak  chomiak 

OjciecDyrektor
16 października 2024 05:25
10     711    5 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Paris @OjciecDyrektor
16 października 2024 07:37

Rzeczywiscie,...

...  lazikowac  po  tych  glazach  to  juz  jest  wyzwanie,...  no,  ale  zaczyna  byc  widac  ,,prawdziwe  gory,,  tj.  takie  spiczaste  wlasnie  !!!

 

Nic  dziwnego,  ze  ,,pastroili,,  sobie  tam  LV.

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Paris 16 października 2024 07:37
16 października 2024 07:52

Gorgany to góry konkretne. Wysokości względne siegają ponad 1000m. No ale musialem obadać tę Huculszczyznę. Poza tym pogoda w Gorganach byla prawie idealna, a na Huculszczyźnie strasznie mglista i burzowa. Pogoda duzo dodaje i dużo odbiera zdjęciom. 

zaloguj się by móc komentować


ArGut @OjciecDyrektor
16 października 2024 08:35

Ten widoczek jest malowniczy i taki panoramiczno łączący ... 

Widok na Jawornik (po lewej) i Beskid Huculskiinne też są łądne ...

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @ArGut 16 października 2024 08:35
16 października 2024 10:50

Tylko że te panoramy trzeba oglądać na zbliżeniach, bo wszystko na horyzoncie jest maciupeńkie...:).

Chomiak jest wybitnie widokowym szczytem.

zaloguj się by móc komentować

Matka-Scypiona @OjciecDyrektor
17 października 2024 06:18

Jakie zwykle piękne widoki! Dziękuję! 

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Matka-Scypiona 17 października 2024 06:18
17 października 2024 07:08

Proszę bardzo...:). Jutro ostatni odcinek tego maratonu. Też będą ładne widoki.

zaloguj się by móc komentować

Paris @OjciecDyrektor 17 października 2024 07:08
17 października 2024 07:29

Szkoda,...

...  bo  fajnie  sie  te  wspomnienia  czytalo,...  no  i  te  widoki  !!!

 

Mozna  sie  bylo  troche  rozmarzyc,

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Paris 17 października 2024 07:29
17 października 2024 18:51

Za rok bedą kolejne...o ile nic złego sie nie stanie rzecz jasna.

zaloguj się by móc komentować

Paris @OjciecDyrektor 17 października 2024 18:51
17 października 2024 18:58

No  to  super,...

...  trzymam  kciuki  za  pomyslnosc  !!!

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować