-

OjciecDyrektor : Kiedy bogowie zorientowali się, że nie zdołają ukryć wszystkich swoich szwindli, stworzyli ekonomistów.

Glizdowata

Środa, 10 07 24. Noc w namiocie minęła. W ogóle nikt nie przechodził niedaleko ścieżką. Nadal nie czuję się w pełni silny, więc plan na dziś, to przejść ok. 18 km do "pryjutu" Perelisok" na samym końcu Połonin Hryniawskich. Ten "pryjut" - czyli schronisko - jest sezonowy, więc to pewnie jakaś zaadaptowana chata pasterska na potrzeby turystów. Tak myślę, bo nikt tam nie był z tych, co pisali relacje o wyjazdach w Ukraińskie Karpaty (gdyby byli, to by napisali więcej konkretów).

Noc była ciepła, a poranek słoneczny. Tradycyjnie. Walczę z owadami, aby wyleciały spod tropika (mój namiot to typ: tropik i sypialnia już połączone). Poza tym znów się zmuszam do jedzenia. Wychodzę w trasę dopiero przed 9-tą, ale mam do zrobienia tylko 18 km. Już na początku konkretne podejście pod Pnewie. Droga fatalna (drobne i średnie, ruszające się kamienie) i do tego błotnista. Podejście w pionie to ok. 350m. Na mapie masyw Pnewie 1586m to długa połonina. W rzeczywistości, w roku 2024 nie ma już połoniny. Jest las i tylko samym środkiem grzbietu wije się coś, co można nazwać kondominium traw i drzew. Dopiero pod koniec, przy schodzeniu można powiedzieć, że mamy połoninę. Ta część południowa Połonin Hryniawskich jest najmniej atrakcyjna widokowo, ale jak ktoś uwielbia totalne odludzie, to proszę bardzo.

Idę niespiesznie - w końcu nawet spacerkiem dojdę na Perelisok w 5h. Dochodzę do szczytu Hlystowata z kapliczką na szczycie (po kolorystyce oceniam, że prawosławna, choć krzyż ma katolicki). I tu następuje coś, co można nazwać "fatalnym zauroczeniem". Zamiast skręcić pod kątem prostym na południe, tak jak pokazuje mapa, nie wyjmując mapy, ruszam dalej w kierunku gospodarstwa pasterskiego Hlystowata, bo tam widzę drogę, która ma mnie zaprowadzić do celu. Na nic niezgodności kierunków, na nic zbyt długie oczekiwanie na skręt na południe. W końcu doszedłem do końca połoniny, gdzie dwukołowa ścieżka zniknęła. Skonsternowany tym faktem nawet nie wyjąłem lokalizatora gps, aby sprawdzić, gdzie zabrnąłem, tylko ruszyłem dalej, bo zauważyłem cień dawnej ścieżki przez las, która potem stała się wyraźniejsza. Na nic liczne powalone drzewa ze sterczącymi ostro, jak noże gałęziami. Na nic zanikanie ścieżki na odcinkach trawiastych i wiatrołomach. Brnąłem dalej śmiało i cieszyłem się jak głupi, że potrafię po czymś takim poruszać się z ciężkim plecakiem.

Ale gdy w końcu się zdeka zmęczyłem i zrobiłem postój, to spokojnie wyjąłem lokalizator gos, aby sprawdzić za ile minut będę u celu. Zdziwiłem się zdziwieniem wielkim, bo okazało się, że szedłem połoniną Hostów, a teraz schodzę i to coraz stromiej do Perkałabu (czyli całkowicie ominę Perelisok).  Dopiero kolejny wiatrołom i świadomość, że przy zejściu najłatwiej zgubić ścieżkę otrzeźwiła mnie. Podjąłem decyzję o powrocie na Hlystowatą i dojście do Perelisoka tuż przed zachodem słońca - bo była 17-sta godzina na Ukrainie. Powrót zawsze jest łatwiejszy, bo zna się już drogę. Problem był jednak taki, że pod górę i to ponad 300m. Dużo. Zaletą tej sytuacji było to, że zupełnie zapomniałem, że jestem jeszcze osłabiony i grzałem mocno. Ale tempo kosztuje. Musiałem uzupełnić wodę.

Akurat zbliżyłem się do gospodarstwa Hlystowata (chałupa mieszkalna i duża obora) i widzę człowieka zwożącego z obory taczkę z dużą bańką mleka, bo zaczynał się wieczorny udój. Zawołałem, czy można prosić o wodę? Tak. Widzę to mleko i coś mnie skusiło, aby zakupić u niego, na dalszą drogę, świeże mleko. Proszę bardzo. Nalewa mi do kubka 0.6L oraz do termosa 0.7L. Kubek opróżniam na miejscu. Pyta się, czy nie chcę czego do jedzenia albo kawy lub herbaty? Nie, dziękuję. Płacę mu za mleko 70hr. Podchodzę pod szczyt Hlystowatej. Jestem w połowie i nagle czuję, że opadam z sił.

Wiedziałem, że tak może się stać. Po co ja to mleko piłem? Co teraz? Myślę i wpadam na pomysł, aby wrócić do gospodarstwa i tam zanocować. Tłumaczyłem to sobie, że na Perelisok i tak bym nie zdążył przed zachodem, bo czekało mnie jeszcze jedno konkretne 350m podejście. A poza tym nie wiem, jak tam jest, a tu dostanę jedzenie. Pierwotnie spytałem go, czy mogę rozbić namiot w obejściu jego chałupy? A on mi, że mogę spać na poddaszu - wejście od strony drogi. Wchodzę tam i widzę, że zakurzone, ale sucho. Spać będę na karimacie na podłodze, bo łóżko się zapada. Mówię mu, że zjem, jak skończy pracę przy udoju. Będę na poddaszu, więc niech mnie zawoła.

Tymczasem dopijam mleko z termosa. W zasadzie jestem pełny i nic nie muszę jeść - tak mleko nasyca. Smaczne, ciepłe. Po udoju przychodzi i zaprasza na dół. Stawia przede mną słoną bryndzę. Pytam się o śmietanę, bo chcę zrobić twarożek (ta bryndza jest sucha). Dostaję. Słonawy smak jeszcze przebija. Pytam się o miód. Jest, proszę. No to teraz mogę jeść. Ale zjadam połowę miski i więcej nie mogę. Zaczynamy rozmowę. Ile krów? 60. Dużo. Doicie maszynowo? Nie, ręcznie. To ile to zajmuje? 3h. Uuuu. A potem jeszcze to trzeba przetworzyć. Są tu tylko od wiosny do jesieni. Dwóch mężczyzn, dwie kobiety i troje dzieci. Jest jeszcze chlew z kilkoma świniami.

Pytam się o toaletę, bo buzuje mi w brzuchu. O tam. Ścieżka wąska w dół 20m. Trzeba omijać krowie placki. Myślałem, że to tylko raz. Niestety nie. Po 10-tym razie przestałem liczyć. W nocy było najgorzej, bo musiałem zapalić czołówkę, aby widzieć krowy, które nie zmieściły się w oborze i rozsiadły się na drodze. Od razu oblepił moją twarz rój malutkich muszek, tak, że ledwo widziałem, czy nie wdeptuję w krowie placki. A czasu na dojście było mało. Tu liczył się refleks i błyskawiczne podejmowanie decyzji. Hlystowata wymawia się też Glistowata (z rosyjska). Glizdowata! To przez ciebie się tu męczę.

Zdjęcia:

W drodze na Hlystowatą:

https://yourimageshare.com/ib/zA13O5U1Z

https://yourimageshare.com/ib/yrYgpyKKwc

Połonina Hostów i widok na Czarny Dział (Czornyj Dił) stromo opadający do Perkałabu:

https://yourimageshare.com/ib/SOwl9XNmmv

 



tagi: ukraina  góry  karpaty ukraińskie  połoniny hryniawskie 

OjciecDyrektor
30 września 2024 05:32
6     704    4 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Paris @OjciecDyrektor
30 września 2024 07:08

Nie  ma  sie  co  dziwic,  ze...

...  maja  takie  pyszne  mleko  i  wyroby  z  niego  !!!

 

Wychowalam  sie  na  mleku,  takiego  cieplego  -  prosto  od  cyca  -  nie  pilam  cale,  dlugie  lata,  ale  jeszcze  jak  wrocilam  z  Francji  przywozil  nam  swieze  mleko  pan,  ktory  mial  2  krowy.  Od  zeszlego  roku  juz  nie  przywozi,  bo  ustal  z  sil  -  dzis  ma  ponad  89  lat.

Ale  i  tak  mam  szczescie,  bo  udaje  mi  sie  kupowac  swieze  mleko  -  prosto  od  krowy  -  od  pani  spod  Wyszkowa  pod  HM.  Sama  robie  sobie  serek  i  zbieram  smietane,...  takze  zsiadle  mam  jak  MARZENIE.  

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Paris 30 września 2024 07:08
30 września 2024 07:42

No ja też mam możliwość kupienia mleka od krowy i codziennie piję jedną szklankę zsiadłego. Ale jak widać na pewne hryniawskie szczepy nie jestem odporny i akończyło się tak, jak się skończyło. Przez kolejne dni bedę walczył ze skutkami "powodzi"...:)

zaloguj się by móc komentować

klon @OjciecDyrektor
30 września 2024 11:48

Zaadaptowanych chatek na schroniska stało w polskich górach kiedyś więcej. Brakło chętnych do nieodpłatnyvh remontów? 

Nedaleko Strona Śląskiego stała chatka, ale spłoneła, gdy odkryła ją miejscowa młodzież "spod znaku" dopalaczy. 

W Sudetach, poniżej Śnieżki jest domek myśliwski pod "nadzorem  Parku Narodowego. Nocowałem tam dawniej. Na nowych mapach nieoznaczony. Czy teraz bym trafił?  :)) 

Mleko" prosto od krowy".... nie każdy teraz da radę przyswoić bez rewolucji żołądkowych. 

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @klon 30 września 2024 11:48
30 września 2024 11:54

Z tymi chatkami to dramat, bo qlbo ruina albo zasr****a podłoga albo zabita dechami i nie wejdziesz. Na Ukrainie też kiepsko pod tym względem. Też dewastuje młodzież na zasadzie że "po nas choćby i potop". Nie rozumiem tego, ale łączę te zjawisko z dzisiejszą notką Coryllusa o stępieniu wrażliwości i pokochaniu brzydoty

zaloguj się by móc komentować

Paris @OjciecDyrektor 30 września 2024 07:42
30 września 2024 18:26

Bardzo  dobrze,  bo  tak  wlasnie  trzeba  !!!

Tez  pije  zsiadle  mleko  oprocz  weekend`u,...  tuz  przed  spaniem.  I  nie  mam  zadnych  sensacji.  W  kazdym  badz  razie  picie  wieczorne  zsiadlego  jest  ,,bezpieczniejsze,,  niz  poranne.

zaloguj się by móc komentować

klon @OjciecDyrektor 30 września 2024 11:54
1 października 2024 07:15

<<< ale łączę te zjawisko z dzisiejszą notką Coryllusa o stępieniu wrażliwości>>>

Zgadzam się, że tak jest. Jak dla mnie, stępienie wrażliwości wynika ze zmiany światopoglądu całych społeczności. Skoro jesteśmy tylko kupą mięsa- jak mawia mój kolega z pracy- to po co się wysilać? 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować