W samo południe
Niedziela, 07.07.24. O 14 czasu ukraińskiego (13-sta polakiego) wyruszyłem w swoją pierwszą wyprawę z namiotem. Z ciężkim, dużym plecakiem już chodziłem po górach i to wiele razy, ale nigdy nie nocowałem w górach pod namiotem. Tak więc dziś dziewiczy rejs. Trasa z Dzembroni Wyżniej pasmem Krętej aż do Skupowej 1579m (to plan maximum). Trasę podejściową na grzbier Krętej znam. Tydzień temu zrobiłem rekonesans. Trzeba przejść przez mostek na Czarnym Czeremoszu, który jest idealnie na przeciw sklepu (na skarpie). Droga pnie się stromo i....wchodzi na czyjeś podwórko. Pytam się - bo akurat byli ludzie na podwórku - czy to koniec drogi? Tak. To jak się można dostać na Krętę? A tu, przez nasze podwórko, przejdziesz przez to ogrodzenie i tam jest dalszy ciąg drogi. Jak widać, trzeba zadawać właściwe i niesugerujące pytania. Wtedy otrzyma się konkretną podpowiedź i pomoc. Droga podejściowa jest bardzo stroma, ale łatwa technicznie. Dzieli się na kilka etapów: drogowy, łąkowy, leśny i połoninny. Miałem obawy, czy plecakiem 18-20kg dam radę. Na szczęście dwa tygodnie aklimatyzacji na tyle poprawiło kondycję, że podejście zrobiłem w 80min.
Dalej droga wiedzie trawersem, znakowanym rzadko na czerwono. Droga zrazu jest koszmarna, bo na Krętej jest wypas krów. Krowy dewastują ścieżki gorzej, niż dzik pola. Po prostu jedno wielkie błoto. Idę więc halsem - trochę lewym skrajem, trochę prawym. Męczące to jest i w wolnym tempie. Po ok. 700m droga się poprawia. Dochodzę nią do chaty - gospodarstwa pasterskiego. Chcę gdzieś zrobić popas, ale krowie placki i ich zapach zniechęca do tego. W końcu wychodzę na grzbiet tuż przed samą Krętą z miejscem widokowym, bez krów i bez placków. Uff. Robię 45min. popasu, czyli jem tłusty wędzony swoiski boczek. Poezja. Kupiłem go od gospodarza, gdzie wynajmuję pokój, za 50zł/kg. Z nowymi siłami idę dalej. Droga bez krów, ale nierówna - w sumie normalka. Dochodzę do Zmilińskiej. Szlak ją trawersuje (choć widziałem ścieżkę na nią). Z trawersu bardzo piękna panorama na Czarnohorę i nawet Michaulecul 1920m oraz Farcaul 1960 w Rumunii (Marmarosy). Miejsce jest urocze i chyba dlatego jeden z budynków gospodarstwa pasterskiego został przerobiony na bar "Koliba". Nie byłem w środku, więc nie wiem, co tam można zjeść i wypić i za ile.
Po 100m zjeżdża z góry patrol pograniczników i sprawdza mi paszport. Trwa to najdłużej, jak do tej pory, bo aż 5 minut. Jeden z nich (bo było dwóch) pyta się, czy mam "dozwił", czyli pozwolenie. Mówię, że posterunek w Bystrzcu poinformował mnie, że na Połoniny Hryniawskie nie trzeba pozwolenia, a ja tam idę. Biorę mapę i pokazuję swoją całą planowaną trasę. Jest jakiś problem? Nie ma. Odjeżdżają. Przede mną Rozticka 1513m, ale szlak ją trawersuje. Cieszę się, ale nie długo. Trawers zamienia się w błoto z koleinami. Znowu halsuję. Ze świerków sypie się na mnie igliwie, bo przedzieram się skrajem drogi. Wpada za szyję i kłóje. Wreszcie wychodzę z tego trawersu i trawersuję jeszcze jeden bezimienny szczyt 1439m. Na jego południowym zboczu są dwa źródła. Tu robię biwak. Obok źródeł stoi pusta chatka, ale zamknięta. Rozbijam namiot w otoczeniu ostów na lekko pochyłym terenie, ale to jedyny tu kawałek łąki w miarę równy.
Wreszcie odczuwam zalety namiotu 2-osobowego. Wszystko się mieści w namiocie i mam komfort ruchów. Jest już późno. Doszedłem o 21, czyli trasa zajęła mi 7h. Szybko myję stopy, pachy i twarz. Nabieram 2 litry wody i do namiotu. W namiocie mam już jednak komary, bo zapomniałem zasunąć moskiterę. Więc zaczyna się polowanie. W końcu wytępiłem je i układam karimatę, śpiwór i szykuję się do spania. Wtem słyszę dzwonki. Krowy idą. A niech idą. Przejdą i będzie spokój. Niestety nie. Urządziły sobie kolację wokół mojego namiotu. Hałas dzwonków taki, jak na procesji wielkanocnej. Jest 22.20 a one żrą. Do tego ktoś jedzie na motorze i zagaduje mnie, że on "prikordonny patrol" patrzę przez moskiterę, że to cywil-pasterz krów. Jest lekko wcięty, ale pokazuję mu paszport, nie dając do ręki. Nie ma głupich. Coś pyta o fajki. Nie palę. A alkohol? Też nie. Trochę zniechęcony odchodzi. O 23 wszystko się uspokaja. Krowy odchodzą, nawoływanie opiekunów krów też ustają. Nie wiem czy tu zasnę. Ot taki urok rozbicia namiotu obok drogi. Ale nie miałem wyjścia. Następne miejsce z wodą pod Skupową i nie wiem, czy tam bym coś równego znalazł. Zresztą tam doszedłbym już po ciemku, a nie lubię rozbijać namiotu w nocy. I tak nici z kolacji. Przegryzłem trochę sera i tyle. Na szczęście nie jestem mocno zmęczony, ale to się okaże nad ranem. W każdym razie początek przemarszu przez "Hryniawy" uznaję za udany.
Zdjęcia:
tagi: ukraina góry kreta karpaty ukraińskie
![]() |
OjciecDyrektor |
24 września 2024 05:05 |
Komentarze:
![]() |
Henry @OjciecDyrektor |
24 września 2024 15:28 |
Zazwyczaj, po czasach szkolnych, nocowałem w górach pod namiotem. Namioty od 2 kg do 6 kg. Nigdzie się nie spieszyłem i nigdy nie spóźniałem ;-)
![]() |
OjciecDyrektor @Henry 24 września 2024 15:28 |
24 września 2024 16:03 |
2kg to max dla namiotu - u mnie. Najwiekszym problemem jest ciężar jedzenia. Bi jak sie idzie na bezludzie, to trzeba wziac konkretny zapas. A chodzenie po górach ma byc przyjemnościa, a nie odcinkiem z cyklu "strong-man"...:).
No i jeszcze problem z odpowiednim miejscem pid namiot - płaskie, bez bulw....o takie w gorach ciężko.
![]() |
klon @OjciecDyrektor |
24 września 2024 16:04 |
<<<nie lubię rozbijać namiotu w nocy.>>>
Proponuję wracać o 15:10.
![]() |
klon @OjciecDyrektor 24 września 2024 16:03 |
24 września 2024 16:07 |
<<<A chodzenie po górach ma byc przyjemnościa, a nie>>>
Widziałem takich, co szli z Eisenach do Budapesztu.
Bez namiotu Tylko płatka. :)
![]() |
OjciecDyrektor @klon 24 września 2024 16:07 |
24 września 2024 17:04 |
Znam takich też. Teraz nawet jest taka moda na minimalizm. Każdy przez to chce pokazac, jaki twardy jedt. A wg mnie zero w tym twardosci a zwyczajna niechęc do dzwigania i desperacja. Bo oni nigdy nie przeżyli gwaltownego załamania pogody w górach. Gdyby przeżylu, to wyleczylivy się z tego minimaluzmu raz na zawsze
![]() |
OjciecDyrektor @klon 24 września 2024 16:04 |
24 września 2024 17:09 |
Sa takie demonstracyjne filmiki z namiotem ważącym 650g. Opiera się na dwóch trekkingowych kijkach. Śmieszne to, bo ci fani takiego sprzetu nigdy chyba nie nocowali przy wietrznej pogodzie - te kijki nie wytrzymalyby stania w pionie. Poza tym kijek wbity jest płytko, a wysoko w góeach podłoże często uniemożliwia wbicie takiego kijka w ziemie.
Mam namiot, ktory naciąga sie poprzez klamry i w zasadzie nawet żadnych śledzi nie potrzebuję.
Ale ja tam nikogo nie bede namawial do swoich fanaberii - np. butów z wysoką cholewa. Teraz takie buty to wiocha i obiekt żartów.
![]() |
zkr @OjciecDyrektor 24 września 2024 17:09 |
24 września 2024 17:11 |
> Teraz takie buty to wiocha i obiekt żartów.
To ludzie chodza po gorach w butach nie usztywniajacych kostki???
![]() |
klon @OjciecDyrektor 24 września 2024 17:09 |
24 września 2024 17:14 |
<<Teraz takie buty to wiocha i obiekt żartów. >>
Bo ludziki zapatrzone w trynd".
Gdyby któryś z nich wybrał się w wyższe partię Alp i zobaczył, co teraz "się nosi", to może by przestał. Ale jak tu nie podnieść własnej samooceny pręż wyszydzeni innych?. No jak?
![]() |
klon @zkr 24 września 2024 17:11 |
24 września 2024 17:15 |
W PL coraz częściej
![]() |
OjciecDyrektor @zkr 24 września 2024 17:11 |
24 września 2024 18:03 |
Tak...i to jest sznyt...taki sam jak minimalizm plecakowy
![]() |
OjciecDyrektor @klon 24 września 2024 17:15 |
24 września 2024 18:06 |
Na Ukrainie wysokie buty to rzadkość. No ale tam ruch turystyczny jest tylko w kilku rejonach i to nie najtrudniejszych gdy idzie o stopy. Przeszliby się Poloniną Krasną po tej kruszonce, to by potem płakali.
![]() |
zkr @OjciecDyrektor 24 września 2024 18:03 |
24 września 2024 18:12 |
> Tak...i to jest sznyt...taki sam jak minimalizm plecakowy
To jest jakies szalenstwo.
Ja nawet do chodzenia po lesie kupilem sobie tzw. desanty/jozefy
(bardzo brzydkie ;) ale 100% skora i w miare daja rade na mokrym)
ale gdybym lubil chodzic po gorach to bez czegos od salomona/lowa/meindl'e etc
bym sie nie ruszyl.
![]() |
OjciecDyrektor @zkr 24 września 2024 18:12 |
24 września 2024 18:25 |
To nie szaleństwo - to głupota. Sa goscie na YT ( chocby taki kanal "niech to szlak"), co zachwalaja jakies trailowe buty ( czyli niskie) w taki mniej wiecej sposob " no troche sie rozwalily, ale miały prawo, bo przeszedlem w nich 500km - kupie drugie takie same". Ja co srzon przechodze ponad 500km i to nie po polskich chodniczkach, zwanych szlakami, ale po ukrainskich wertepach. I jedynie co sie popsulo, to lekko zdarty bieżnik i lekkie obtarcia skory z przodu buta.
Ale jak ludzie sa z plasteliny (chodzi mi o psyche), to dadza sobie wcisnac kazde gówno.
To samo z kurtkami. Zamiast wziac cienki polar lub bluze polarową i na to lekko ortalion z kapturem, co w ciuch budzie kosztuje grosze, to ludzie kupuja kurtki, co zajmuja duzo miejsca w plecaku i sa o wiele ciezsze od ortalionu - nawet te ultra-lekkie. Nie mowiac o roznicy w praniu takiej kurtki i ortalionu.
Moge tylko wspolczuc.
![]() |
OjciecDyrektor @zkr 24 września 2024 18:12 |
24 września 2024 19:07 |
No i ja kupuje buty Alpinusa, bo sie sprawdzają. Mam trzy rózne modele: GR20, Dragon i Serauta (ten ostatni dalem do modyfikacji, aby zastapic szlufke-zatrzask zwtkła szlufka)