-

OjciecDyrektor : Kiedy bogowie zorientowali się, że nie zdołają ukryć wszystkich swoich szwindli, stworzyli ekonomistów.

Guardian Angel

Sobota, 29.06.24. Wstaję wcześnie. Jeszcze noc - trzecia (druga czasu polskiego). Patrzę, że świeci księżyć, a więc dziś będzie pogoda. Szykuję się - dziś Smotrycz (ukr. Smotrec), a w zasadzie jego skalna grań, potem Pop Iwan 2028m z ruinami obserwatarium i następnie przejście głównym grzbietem przez Dzembronię, Munczel aż do Szpyci i powrót do Munczela, którym schodzę do wsi Dzembronia. Plan ambitny, ale realny. O 5 wschodzi słońce i wieś przykrywają chmury. Nie rusza mnie to. Wiem, że to tzw. morze mgieł, czyli u góry będzie bezchmurnie i pyszny widok na te mgły. Idę niebieskim szlakiem stromo pod górę. Idę spokojnym tempem, nie przyspieszam na wypłaszczeniach, bo arytmia jest zabójcza. Po 55 minutach dochodzę do połoniny Smotrycz, na której stoi schronisko. Z zewnątrz wygląda, jak typowe polskie schronisko. Nie wiem, jak w środku, ale napotkana na Popie Iwanie turystyka powiedziała, że jest łazienka z prysznicem, ciepłą wodą, można kupić suchy prowiant (obiadów nie serwują). Dają też pościel, więc nie trzeba śpiwora. Doba to 600hr (60zł). Jest to dobra opcja dla tych, co chcą sobie skrócić podejście. A podejście jest konkretne. 1000m przewyższenia do grani Smotrycza, a 1150m do Popa Iwana.

Na połoninie Snotrycz jest zagroda z krowami. Ściężkę przegradza ogrodzenie, ale wystarczy wysunąć górną belkę i można przejść (potem zasunąć belkę, aby bydło nie uciekło). Grań Smotrycza powyżej linii lasu usłana jest fantazyjnymi ostańcami skalnymi. Największą atrakcją jest Uchaty Kamień. Skały pięknie się prezentują na tle panoramy gór (Kostrzycy, Kukula i Beskidu Huculskiego). Po 3 godzinach jestem na górnej grani Smotrycza i teren wreszcie się wypłaszcza, choć nadal są piękne skały. Widać już główną grań Czarnohory i Popa Iwana z "zamkiem". Niesamowite wrażenie. Najlepsze wrażenie robi Pop Iwan ze zwornika zwanego Pohane Misce (Złe Miejsce) 1855m. Wygląda stąd jak góra z twierdzą na szczycie - czarnohorskie Monte Cassino. Pogada piękna, choć horyzont jest trochę zamglony. No ale w dole upał. Idę w całkowitej pustce. Zero ludzi. Jedynie na podejściu na grań Smotrycza wyprzedziłem samotną turystkę. A tak nikogo. Na Popa Iwana dochodzę w 5 godzin (na grani Smotrycza zrobiłem popas plus krótkie postoje na zrobienie zdjęć i oglądanie widoków).

Obserwatorium całe otoczone rusztowaniami. Podnoszą z ruiny. Wszędzie są już okna wstawione, drzwi. Wokół budynku sporo materiału dla dalszych prac. Niektórzy turyści z Polski biadolą, że Pop Iwan straci swój urok, ale myślę, że to są ludzie, którzy zwyczajnie chcieliby każdą górę, na której byli, zawłaszczyć dla siebie. Pop Iwan nic nie straci. Przy budynku jest drewniana ława-huśtawka z pięknym widokiem na pasmo Skupowej. Fajnie to wygląda. Po południowej stronie szczytu kapliczka i dwie płyty wbite w zienie - 10 przykazań. Obok kapliczki dwie ławy. Tu też kiedyś czytałem, jakie to oburzenie wywołało zainstalowanie tych ław u "doświadczonych" turystów. Chore głowy. Można wygodnie usiąść i coś zjeść z widokiem na  Marmarosy (Góry Marmaroskie to już w zasadzie Rumunia). Widoki na wschód i południe obłędne. Kostrycz przebijają. Wzrok gubi się w tych niezliczonych grzbietach. Horyzont trochę zamglony, ale widać Pietrosa Budyjowskiego, Mihailecul i Farcaul (wszystkie trzy już w Rumunii). Widać Popa Iwana Marmaroskiego 1940m. Siedzę na Popie Iwanie 1.5h.

Zaczynają pojawiać się kłębiaste chmury, które trochę zaciemniają grzbiety, przez co panoramy robią się "łaciate". Na Popie Iwanie spotkałem zaledwie 11 osób: 2 schodzily z góry, gdy ja na nią już prawie wszedłem, 3 podchodziły, gdy ja już schodziłem, jedna się pojawiła, gdy ja się już pakowałem do odejścia. W sumie więc przez 1.5h od 11.15 do 12.45 na Popie Iwanie było 5 osób plus ja. Jest to najbardziej niedostępna góra w Czarnohorze. Najszybciej dostać się na nią chyba z Szybenego zielonym szlakiem, ale i tak myślę, że 4.5h trzeba się wspinać. Na szczycie można rozbić namioty (jeden widziałem) na równi za murkiem i bramą wjazdową dawnego  obserwatorium (drogą z Szybenego zwozi się materiał na odbudowę). Wodę można dostać w punkcie ukraińskiego GOPRu , który jest w przybudówce obserwatorium (widać zainstalowany metalowy komin). W samym obserwatorium noclegów nie ma. Czy będzie tu schronisko? Nie wiem. Jestem za, ale sądzę, że wielu "doświadczonych" zawyje z żalu i oburzenia, że "ostatnia" trudno dostępna góra zostanie "zadeptana", że zostanie wbita w zienię, że zapadnie się pod ciężarem setek, tłustych turystów. No dobra. Zostawiamy tych "ochraniarzy" i idziemy dalej.

Z Popa Iwana kieruję się na Dzembronię. Dzembronia to ładny, dwuwierzchołkowy szczyt, ostro wybijający się w głównym grzbiecie Czarnohory. Potem okazało się, że to nie był główny szczyt Dzembroni, który był dalej i taki kopulasty w kształcie. Nazwałem więc w myślach ten dwuwierzchołek Małą Dzembronią. Jest niewysoki, ale widoki z obu wierzchołków bardzo fotogeniczne. Przed południowym wierzchołkiem widzę po lewej skały -  trzy płetwy rekina, czy też orki, wbite w ziemię. Skały te są bardzo efektownie umiejscowione. Za tym dwuwierzchołkowym szczytem wznosi się taki obły szczyt. Na mapie zaznaczony jest jako ta właściwa Dzembronia. Na tej właściwej i niezbyt pięknej Dzembroni zainstalowano "wystawę"- pomnik przyrody nieożywionej. Ni mniej, ni więcej stoi tam motor. Zjawisko kuriozalne w tej bezludnej, górzystej przestrzeni. Wszędzie tylko góry na około, a tu motor. Jak on tu wjechał? Przecież tu jest park narodowy i zakaz poruszania się śladów. Przy motorze nikogo nie ma. Wrażenie robi opuszczonego, choć granatowa kurtka rzucona na kierownicę świadczy raczej o tym, że jest to "wystawa" czasowa, a nie stała. Robię zdjęcie tego kuriozum i się rozglądam.

Wtem wzrok mój skupił się na północy, gdzie jest Howerla - najwyższy szczyt. Do tej pory chmury wyglądały dość przyjaźnie, ale teraz zauważyłem z trwogą, że idzie burza. Co robić? Podejście zasłaniało mi widok na północ i nie mogłem zareagować. Patrzę na mapę i oceniam, że najszybciej będzie ewakuować się z grani idąc na Munczel w stronę nadchodzącej burzy. Z Munczela jest ścieżka, która szybko sprowadza do doliny. Dalej doliną jeszcze się idzie dość sporo, ale już jest nisko i w lesie. Rozważam tez wariant ucieczki przed burzą, cofając się w kierunku skąd przyszedłem - na Smotrycz. Ale tu czas marszu odsłoniętym terenem jest dłuższy, a i zejście ze Smitrycza strome, co w razie ulewy zamieni szlak w piekielnie trudny. Idę więc w stronę burzy na Munczel.

Czuję się skrajnie niekomfortowo. Nagle widzę, jak spada piorun gdzieś w okolicach Howerli. Widok piorunów w bezpiecznym miejscu jest zawsze fascynujący, ekscytujący. Niestety byłem na "patelni" i zwyczajnie przed oczami stanęła mi groza marszu wśród piorunów. Przyspieszam tempo. To błąd, bo człowiek zaczyna się szybciej męczyć. Z tego pośpiechu przeoczyłem ścieżkę graniową wprost na wierzchołek Munczela - szlak trawersuje go 100m niżej. Zauważam błąd i idę dalej tym trawersem do momentu, aż mam szczyt prawie na prawo od siebie. Teraz na "dzidę" po trawie i kamieniach do ścieżki graniowej. Ciężko się idzie na "dzidę". Zwłaszcza, że się spieszę. Widzę drugi piorun. Jasny gwint! Zdążę, czy nie zdążę zejść z Munczela? Pocieszam się, że ostatnie trzy burze zatrzymały się trochę dłużej na grzbiecie Szpyci, prostopadłym do głównej grani Czarnohory. Może i teraz da mi czas?

Wreszcie dobrnąłem do ścieżki graniowej i w górę na Munczel. Jestem zmęczony, a czasu coraz mniej. Jeszcze ostatni etap - kopuła szczytowa. A w życiu! Schodzę ze ścieżki i trawersuję szczyt po trawkach, kierując się na ramię Munczela, którym wiedzie ścieżka zejściowa - moje marzenie. Trawki są mało bulwiaste na szczęście, a i sam trawers mało stromy. Jestem na ścieżce i pędem w dół. Trochę za szybko. Ze zmęczenia potykam się i upadam. Ląduję na miękkie trawy i mchy. Ufff. Tylko dłoń lekko zadrapana. Podnoszę się i dalej już ostrożniej. Nadal jestem na odsłoniętym grzbiecie i grzmoty mam niedaleko po lewej stronie. Na tym grzbiecie są malownicze skały, ale w takich okolicznościach stresogennych nie mam ochoty na żadne delektowanie się ich widokiem. Idę już 10 minut i nagle scieżka ginie. Jak to? Biorę mapę i jestem siny ze złości. Szlak zejściowy robił odbicie do doliny znacznie wcześniej. Ale gdzie? Przecież bym zauważył odejście? A może pośpiech i zapatrzenie się na tę grzbietową ścieżkę spowodowało ominięcie?

Postanawiam schodzić w dół, jak najszybciej, po trawach, bo widzę, że są spore prześwity w kosodrzewinie. Jeśli ominąłem szlak, to na niego w końcu trafię. Czeka mnie 300m w dół po bezdrożu. Gdybym wiedział, co mnie spotka na tym zejściu na dziko, to bym zaryzykował ponowne podejscie odsłoniętym grzbietem, aby odszukać ten ominięty szlak.   Niestety, a może jednak stety, nie znamy swojej przyszłości. Nie wiemy nawet, co z nami się stanie za 10 minut. I może dlatego życie jest takie ciekawe i ekscytujące. A więc schodzę po tych trawach. Trawy są długie, bulwiaste i muszę uważać, aby kostki nie zaorać. Zejście zrazu jest dość łagodne, ale po 50m utraty wysokości robi się strome. Na domiar złego kosodrzewina się zagęszcza i jest już coraz mniej pustej, trawiastej przestrzeni. Natrafiam na coś, jakby żleb i nim schodzę, bo widzę, że kosodrzewina robi w nin wyraźne przepusty. Oby tylko było tak do samego końca. Niestety tak nie jest. Żleb zaczyna zamieniać się w potoczek. Wychodzę z niego i stwierdzam, że czas skończyć z tą gonitwą w dół, tylko wziąć gpsa, mapę i zastanowić się, gdzie jestem dokładnie, i co może być wokół. Przestałem przejmować się grzmotami. Wyszło mi, że właściwy szlak idzie obok potoku. Ale jest problem, bo potoków tu spływa ze zbocza trochę więcej, niż jeden.

Zaczynam szukać na lewo i prawo czegoś, co by przypominało choć w nikłym stopniu ścieżkę. I nagle cud! Jest coś takiego po prawej stronie. Zaczynam tym czymś schodzić. Okropnie zarośnięta ścieżka, a raczej wgłębienie, ale widzę że idzie jakby w tunelu kosedrzewiny. W pewnym momencie znika mi, ale wtedy zacząłem patrzeć na rośliny. Wybieram kierunek, który wskazują paprocie. Dlaczego? Paprocie lubią rosnąć obok wody. Kombinuję tak - może ja idę jakims okresowym korytem potoczku? Jeśli tak, to dalszy przebieg wyznaczają paprocie. Nie pomyliłem się. Znów czuję pod nogami zagłebienie- rynnę. Czuję, bo nie widzę. Wszystko zarośnietę. Do tego kamienie i gałęzie. Asekuruję się przytrzymując rękami za kosodrzewinę. Schodzę z prędkością 1km/h. Makabra, ale muszę to wytrzymać. W końcu paprocie się kończą. Gdzie teraz? Bo jakieś małe wypłaszczenie jest. Rozglądam się i po prawej widzę nadłamaną gałęź kosodrzewiny. Jest świeża. Świeżaaa! Ktoś też tędy schodził całkiem niedawno. A więc idę. Po 10m widzę obciętą grubą gałęź kosodrzewiny. Jest to stare obcięcie. Potem jeszcze kilka kolejnych. Zaczynam podejrzewać, że trafiłem na dawno temu przerąbaną w kosodrzewinie ścieżkę. Ale, że odkryto (lub przerąbano) inną, wygodniejszą, to ta całkowicie zarosła i zdziczała. No ale kosówka jeszcze jej nie pochłonęła. Widzę, że nadal jest zachowany minimum 50cm szerokości tunel. Więc trzymam się jego, jak ostatniej deski ratunku.

Dopóki człowiek nie przeżyje na własnej skórze trudnych sytuacji, które mogą skończyć się nawet śmiercią, dopóty ma całkowicie błędną skalę ocen tego, co jest ekstremalne, co jest ultra ekstremalne, a co niewykonalne. Nigdy w życiu nie szedłem po tak ciężkim terenie. Nigdy w życiu nie miałem takiego stresu w górach. Nawet w Bieszczadach, gdy straszliwie ujadał na mnie niedzwiedź we mgle u góry. Byłem wystraszony, ale to wtedy było tak nagłe i dość krótkie, że poza strachem nic więcej nie odczułem. Tutaj jestem fizycznie wykończony. A do tego psychiczny nacisk, aby zdążyć przed burzą zbiec do lasu. Ile ja już idę? Patrzę przed siebie i końca tego zejścia nie widać. Do tego 20m przede mną zaczyna się zwarta kosówkowa ściana. Nie. Tylko nie to. Wtem nie mogę uwierzyć. Widzę przed sobą ścieżkę. Dobrze wydeptaną ścieżkę, prostopadłą do mojej trasy. To ten szlak, który ominąłem.

Z wrażenia momentalnie siadam na kamieniu. Wyjmuję picie i coś do jedzenia. Jestem uratowany! Machinalnie wyciągam zegarek, aby zobaczyć ile schodziłem. Jest 15-sta czasu polskiego. To nie przypadek. Nie wierzę w przypadki. Dzięki Ci Panie Boże! Znowu grzmot gdzieś blisko, więc przerywam postój i idę, a raczej frunę dalej. Po takim hardkorze ścieżka wydaje się być dywanem z kaszmiru. Nie schodzi na samo dno doliny, ale idzie po poziomie ze 150m metrów wyżej nad dnem doliny. Przekraczam kilka potoków i w końcu wchodzę w las. Uff. Teraz jestem bezpieczny. Mimo że w lesie trochę błota zaliczam, to jestem zrelaksowany. Przestałem przejmować się już tym, czy będzie ulewa czy nie. Idę zielonym szlakiem do Dzembroni i już nie zabłądzę. W lesie o to trudno, bo ścieżka jest lepiej w lesie widoczna, niż w kosówce czy w trawie. Wychodzę na łąki przed Dzembronią. Widzę, że Munczel, a może Szpyci znów zatrzymały burzę. Jeszcze tylko zakupy w sklepie i na obiad. Jem kolejny królewski (huculski) obiad za 150hr. Popijam piwem typu lager i jest błogo. Włączam "Guardian Angel" polskiego bandu Riverside. No tak. Jeszcze tobie Aniele Stróżu mój nie podziękowałem za pomoc w bezpiecznym zejściu. Bo przecież na nic by się zdało moje doświadczenie górskie. Niósł wilk razy kilka - ponieśliby i wilka. Tak by było bez boskiej pomocy.

Zdjęcia (zdjęć jest więcej niż 10, więc trzeba kliknąć pod nimi "load more....."):

https://imgur.com/a/VZEUGNJ



tagi: ukraina  góry  karpaty ukraińskie  dzembronia  smotrycz  pop iwan  munczel 

OjciecDyrektor
14 września 2024 00:10
48     1232    12 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Szczodrocha33 @OjciecDyrektor
14 września 2024 02:56

Ojcze, widoki są po prostu przepiękne, jak u nas w Bieszczadach, coś jak Połonina Caryńska.

Mam wielki sentyment do Bieszczad, do Tatr, i ogólnie do gór, wspinałem się kiedyś, a nadal chodzę turystycznie.

 

Wielkie dzięki, dałem plusa.

zaloguj się by móc komentować

Szczodrocha33 @OjciecDyrektor
14 września 2024 03:00

Ja ostatnio zaliczyłem coś takiego:

View of Mount Hood and Mirror Lake, from Tom, Dick, and Harry Mo — Stock  Photo © appalachianview #72416171

nazywa się to Tom, Dick , and Harry trailhead.

W parku narodowym Mt. Hood, na wschód od Portland.

 

 

zaloguj się by móc komentować

Paris @OjciecDyrektor
14 września 2024 04:32

Ale  HARDCOR...

...  az  mi  sie  goraco  zrobilo  !!!

 

zaloguj się by móc komentować


Szczodrocha33 @Paris 14 września 2024 04:32
14 września 2024 04:45

Tak, tu w stanie Oregon jest naprawdę pięknie, jeśli idzie o przyrodę i widoki.

Dla każdego coś miłego:

są nieprzebrane puszcze [dosłownie!], jezior bez liku, wodospady, wybrzeże Pacyfiku.

Co kto chce uprawia:

Snowboard, narty, wspinanie, szlaki turystyczne, surfing, pływanie na desce, tzw. standup-paddleboarding itp.

 

Niestety, jeśli idzie o rządy w samym Portland, w mieście, to czuję się jakby Tusk z ferajną rządził.

Niektóre dzielnice to obraz nędzy i rozpaczy, kolorowe, przestępczość i brud.

Liberałowie i postępowcy do tego tu doprowadzili, ostatni republikański burmistrz Portland to był tu gdzieś za wczesnego Reagana.

Ale nic to, reszta stanu Oregon zdrowa, tzw. "rednecks" czyli wiejscy ludzie, zawsze głosują na Republikanów.

 

Pozdrawiam pani Renato.

 

zaloguj się by móc komentować

Szczodrocha33 @Paris 14 września 2024 04:32
14 września 2024 05:52

I trochę się niepokoję, panie Renato.

Bo jeśli Ryśka Czarneckiego reżym Tuska weżmie, podobnie jak wcześniej Kamienia, na męki, to może on zeznać całkiem

nieobyczajne rzeczy o pisie i w ogóle  o naczelniku Kaczyńskim.

Aż strach pomyśleć.

Zresztą, jak by nie było, pozdrawiam, pani Renato !!!!!!!!!!!!!

zaloguj się by móc komentować

SilentiumUniversi @OjciecDyrektor
14 września 2024 06:12

Za młodu chadzał tam mój Ojciec. Ja już nie dam rady. Plus

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @SilentiumUniversi 14 września 2024 06:12
14 września 2024 06:27

No to teraz Pan wie, co widział pański ojciec....:)

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Szczodrocha33 14 września 2024 05:52
14 września 2024 06:35

No widoki były....te pioruny na grani, na tle ciemnych chmur były "najpiękniejsze"...:). A na Popa Iwana to mam zamiar kiedyś jeszcze wejść, ale jesienią. Początek października to najlepszy okres. Wtedy widoczność może być taka, że góry po rumuńskiej stronie będą tak wyraźnie widoczne, jakby człowiek miał lornetki w oczach. A Alpy Rodniańskie w Rumunii (Muntii Rodnei) z daleka wyglądają po prostu przepotężnie.

No w Ameryce mają piękne góry. Polecam ten kanał:

https://m.youtube.com/@kraigadams

Gość chodzi po całym świecie, ale góry w Ameryce też pokazuje. A moim zdaniem robi to najlepiej ze wszystkich. U nas próbuje go ostatnio naśladować kanał "Kołem aię toczy" (zrobił nawet fajny film o Bieszczadach)

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Paris 14 września 2024 04:32
14 września 2024 06:39

Mnie też było gorąco ...:). Na początku trasy idylla, sielanka, a potem horror. Czarnohora jest niebezpiecznym pasmem właśnie z tego powodu, że zbyt dużo drug zejściowych nie ma i jak zaskoczy taka burza na grani, to robi się strasznie. Zresztą nie tylko burza. Załamanie pogody z bardzo silnym i lodowatym wiatrem zabiło już trochę turystów w tych górach (zmarli z  wychłodzenia, bo taki wiatr wychładza nie gorzej niz zamrażarka).

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Szczodrocha33 14 września 2024 03:00
14 września 2024 06:47

Z polsk8ch kanałów mam jeszcze tylko dwa takie, ktore systematycznie 9glądsm. 

1. Chodźże na pole

2. Zieloni w podróży

Można też przeszukać YT pod kątem gór w dawnej Jugosławi, zwłaszcza Czarnogóry (Prokletije, Durmitor i inne). Fajny też jest rumuński Piratii Muntelui:

https://m.youtube.com/@PiratiiMuntelui

zaloguj się by móc komentować

Gotoxy76 @OjciecDyrektor
14 września 2024 08:08

"There’s nowhere to escape

But I have the key

I know the road

 

So I will take you there

Look after you

And save us both"

Bogu dzięki :)

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @OjciecDyrektor
14 września 2024 08:43

Czytam wylegując się w ciepłym łóżku. Ale  łatwo się  wczuwam, bo za oknem nawala deszcz. Nie chodzenie po górach w taką pogodę to szczęście wyższego rzędu.

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Alfatool 14 września 2024 08:43
14 września 2024 09:03

Tę wycieczkę zapamiętam do końca życia...:)

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Gotoxy76 14 września 2024 08:08
14 września 2024 09:04

Fajny tekst,co? I muzyka rewelacyjna. Krótko i na temat.

zaloguj się by móc komentować

Gotoxy76 @OjciecDyrektor
14 września 2024 09:06

To mi przypomniało wycieczkę szkolną na Śnieżkę. Na dole cieplutko i słońce, część z nas nie zabrała nawet kurtek. U góry pochmurno,  zimno i wietrznie. Nadciągała burza i zbliżał się wieczór. Nauczycielki z mocno skrywaną paniką oznajmiły,że schodzimy. Niestety, mocno skrywana panika nie zrobiła żadnego wrażenia na grupie 17-18 letnich chłopaków (technikum męskie) i w oczach nauczycielek zejście trwało wieki. Robiło się już ciemno i słychać było gromy. Genialny wzór na przyspieszenie grupy opornych nastolatków wymyśliła nauczycielka fizyki. Zatrzymała grupę i oznajmiła, głosem pozbawionym paniki (musiała być pewna swego genialnego wzoru): Chłopcy, jeżeli uda się nam zejść przed 19.00 (nie pamiętam dokładnie godziny ,ale wieczorna) to stawiam na dole wszystkim grzane piwo. Tylko musimy zdążyć przed 19.00 bo zamykają. Prawda ,że genialne? Zdążyliśmy oczywiście a fizyczka dotrzymała słowa. 

zaloguj się by móc komentować

klon @OjciecDyrektor
14 września 2024 09:12

<<<Dopóki człowiek nie przeżyje na własnej skórze trudnych sytuacji, które mogą skończyć się nawet śmiercią, dopóty ma całkowicie błędną skalę ocen tego, co jest ekstremalne, co jest ultra ekstremalne, a co niewykonalne. >>>

Góry nauczyły mnie pokory oraz przyniosły pewną dozę dystansu do własnych możliwości. Młodzieńcza fantazja poniosła mnie na zimowy szlak w Beskidzkie Sądeckim. Zamarznąć 500 m od schroniska na Hali Łabowskiej, to nie byłby "wyczyn". Dawno to było ale "Szacun" pozostał. :)))) 

Dzięki za relację. 

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Gotoxy76 14 września 2024 09:06
14 września 2024 10:04

Śnieżka to pogodowo  wredna góra. Chyba nawet najwredniejsza w Polsce. Niby nic wielkiego - głupie 1602m przy czym podchodzenie to dopiero od Kopy ma wysokości ok. 1300m, a jednak...raz tylko wszedłem na nią przy dobrej pogodzie, a byłem trzy razy.

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @klon 14 września 2024 09:12
14 września 2024 10:07

Zimą to bardzo łatwo zmylić drogę i ominąć cel dosłownie o 100m. A potem tragedia. Dlatego przestałem chodzić zimą po górach. Podejścia jeszcze w miarę, ale zejścia są orientacyjne ciężkie. No i orła można wywinąć. Ileż to ludzi zostało kalekami w pozornie łatwym górskim terenie. A od wychłodzenia nawet raki i gps nie uratuje. 

zaloguj się by móc komentować

zkr @OjciecDyrektor 14 września 2024 10:07
14 września 2024 10:26

> A od wychłodzenia nawet raki i gps nie uratuje.

Ostatnio pojawilo sie duzo produktow z folii NRC (oprocz malych opakowan z sama folia sa spiwory, koce czy nawet namioty termiczne).
Sprawdza sie to?

zaloguj się by móc komentować

zkr @OjciecDyrektor 14 września 2024 10:07
14 września 2024 10:31

> Dlatego przestałem chodzić zimą po górach.

Nie trzeba chodzic. Bylem kiedys na nartach. Cieplo, sloneczna pogoda. Siedzimy w krzeselkach na wyciagu a tu nagle wyciag sie zatrzymal. I nagle zza gory przyszla chmura, zaslonila niebo i zaczal wiac zimny, przenikliwy wiatr. My spoceni na tych krzeselkach, skok w dol nie wchodzi w gre i nie wiemy kiedy ruszymy...
Troche mialem cykora...

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @zkr 14 września 2024 10:26
14 września 2024 10:35

Tak i nie. Folia jest lekka i jak jest wiatr to taki "płaszcz" sie podeija, gniecie i nie jest szczelny. A więc na wietrze ciężko to zdaje egzamin. Do tego folia grzejąc ciało jednocześnie się skrapla, tzn. ciepło parujące z człowieka. I efekt jest taki, że robi się mokro w środku. 

Mam taki "ratunkowy" namiot/śpiwór. Tani, lekki i na wielkość pięści. Ale jeszcze nie był testowany. Jedynie ten płaszcz/płachra NRC. 

Tak więc NRC ogrzeje, ale trzeba znaleźć miejsce osłonięte od wiatru. Przy czym trzeba folię wycierać szmatką co jakis czas. No chyba że zapakuje się człowiek w śpiwór, a potem owinie tą folią. Wtedy to ma sens. 

zaloguj się by móc komentować


OjciecDyrektor @zkr 14 września 2024 10:31
14 września 2024 10:40

Tak. Zatrzymanie wyciągu 10-30m nad ziemią to zawsze mało komfortowe uczucie. Przeżylem to dwa lata temu w Borżawie na Ukrainie. Lato, a tu piękna złota jesień z mocnym, zimnym wiatrem....

zaloguj się by móc komentować

zkr @OjciecDyrektor 14 września 2024 10:35
14 września 2024 11:00

> I efekt jest taki, że robi się mokro w środku.

No tak, nie myslalem o tym. Ciekaw jestem czy wtedy sa podobne patenty ale z Gore-Tex'u?

zaloguj się by móc komentować

zkr @OjciecDyrektor
14 września 2024 11:01

A tak w ogole to swietna, ciekawa relacja z podrozy!
Wojna wojna ale tam gdzie Kacap nie dotarl ludzie chca zyc (poki moga) normalnie.

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @zkr 14 września 2024 11:00
14 września 2024 11:21

Gore-tex nie grzeje...trzeba by folię przymocować do błony goretexowej od zewnątrz, ale nie wiem, czy to wykonalne technicznie - chodzi mi o trwałość produktu.

 

zaloguj się by móc komentować

Matka-Scypiona @OjciecDyrektor
14 września 2024 14:45

Obserwatorium na popie kiwanie, to współczesne czy było już przed 2 wojną? 

Pomysł z ławeczka to strzał w 10!!! 

 

 

 

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Matka-Scypiona 14 września 2024 14:45
14 września 2024 15:00

Przed wojną było chyba w 1938 postawiono.. Nazywali je Białym Słoniem

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @OjciecDyrektor
14 września 2024 20:57

Anioł Stróż to pierwsza modlitwa.

Pocieszające może być to, że błyskawica jest szybsza od dźwięku. Pięć czy sześć lat miałem, jak w oknie zobaczyłem ogień, po czym spadłem z ławy na podłogę w sieni. Wujek opowiadał, że widział iskry nad gwoździami, którymi były przybite dechy podłogi.

Od południa nadchodziła widowiskowa burza i cieszyliśmy się, że jedną furę udało się dowieźć do stodoły.

 

 

zaloguj się by móc komentować

Paris @Szczodrocha33 14 września 2024 04:45
14 września 2024 21:50

Ciesze  sie,  ze...

...  troche  ,,sie  Pan  rozpisal,,  o  miejscu,  gdzie  Pan  dzis  mieszka  !!!

 

Ze  wczesniejszych  Panskich  fotek  -  zreszta  baaardzo  pieknych  -  znajduje  Oregon  jako  przepiekny  i  wielce  urozmaicony  stan  USA.  Ale  daje  spokoj,  bo  ,,troluje,,  notke.  

zaloguj się by móc komentować

Paris @Szczodrocha33 14 września 2024 05:52
14 września 2024 21:55

Wie  Pan  -  tak  szczerze  i  od  serca  -...

...  to  juz  mnie  to  ,,nie  rusza  !!!

 

Licze,  ze  NAWZAJEM  sie  pozagryzaja,...  a  tym  samym  ,,przetrzewia,,.  Nam  narodowi  pozostaje  tylko  NIE  SPUSZCZAC  TEJ  SWOLOCZY  Z  OKA,  bez  wzgledu  na  to  z  ktorej  sa  ,,opcji,,...

...  bo  to  jedna  i  ta  sama  ZAKLAMANA  i  ZLODZIEJSKA  BANDA.

A  rozwiazanie  jakies  MUSI  nadejsc.

zaloguj się by móc komentować

Paris @OjciecDyrektor 14 września 2024 06:39
14 września 2024 22:00

I  dlatego...

...  wole  juz  Panu  ,,zazdroscic,,  tych  niewatpliwie  SPEKTAKULARNYCH  wrazen  !!!

 

 

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @OjciecDyrektor
14 września 2024 22:19

Lunetę Grubba i Mt Hood widziałem.

 

 

zaloguj się by móc komentować


OjciecDyrektor @MarekBielany 14 września 2024 23:19
14 września 2024 23:32

Niezłe doświadczenia....:). A miał Pan - że tak powiem -  uprawnienia elektryczne? Bo zgodnie z przepisami prawa kontakt z piorunami mogą mieć tylko osoby z uprawnieniami elektrycznymi...:)

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @OjciecDyrektor 14 września 2024 23:32
14 września 2024 23:43

Tak.

To jest dziwne, ale podczas odbywania szkoły podchorążych rezerwy osiemdziesiąt sześć.

 

Wcześniej tego nie wymagano. 

 

Mam nawet wezwanie do nie istniejącej jednostki. Aktualne. :)

 

Pogubili się ...

 

Ale nie do końca tego razgaworu.

 

To tak z prawej wisły.

 

Jestem powyżej skarpy na lewej.

 

:)

 

zaloguj się by móc komentować

zkr @Matka-Scypiona 14 września 2024 14:45
14 września 2024 23:50

Zaczalem sobie czytac o Czarnohorze i znalazlem to:

Obserwatorium Astronomiczno-Meteorologiczne na szczycie Pop Iwan

"Obserwatorium w momencie oddania do użytku było najnowocześniejszym tego typu obiektem w Polsce i jednym z dwóch najnowocześniejszych wysokogórskich obserwatoriów w Europie, obok obserwatorium na Pic du Midi w Pirenejach."

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @zkr 14 września 2024 23:50
15 września 2024 00:04

a kogo to obchodzi ?

 

To jest jak wylizać się CZ w metalurgii.

 

;)

 

 

 

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @zkr 14 września 2024 23:50
15 września 2024 10:11

I służyło do prowadzenia nasłuchu radiowego wywiadowi polskiemu. To był obiekt militarnego przeznaczenia, ukrywanego za nazwą "obserwatorium astronomiczne". Koszt budowy był olbrzymi, bo wszystko wciągano na koniach huculskich

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @zkr 14 września 2024 23:50
15 września 2024 10:29

No i można teraz porownać stan z 2018 z obecnym, a wchodząc w galerię linku  nawet ze stanem z pierwszej dekady XXIw.

Jak widać postęp jest. Ale robienir obserwatorium dla srednio 30 bezchmurnych nocy w roku to lekka przesada. No chyba że klimat się zmienił na Popie Iwanie i teraz jest tych nocy więcej. Faktem jest, że cześć północna Czarnohory z Howerlą jest znacznie bardziej burzowa i chmurna

zaloguj się by móc komentować

zkr @OjciecDyrektor 15 września 2024 10:11
15 września 2024 11:19

> To był obiekt militarnego przeznaczenia, ukrywanego za nazwą "obserwatorium astronomiczne".

Tez ciekawy watek. Z jednej strony pisza, ze bylo malo nocy nadajacych sie do obserwacji a z drugiej
"Pracownicy zajmowali się badaniem wiatrów i gwiazd, mieli do dyspozycji kilkadziesiąt aparatów[3]. Praca odbywała się 24 godziny na dobę[3]. Co 3 godziny nadawano szyfrowane depesze o stanie pogody do Warszawy i Lwowa[3]."

Te "szyfrowane depesze o stanie pogody" mi sie najbardziej podobaja :D

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @zkr 15 września 2024 11:19
15 września 2024 12:16

Właśnie...:). Piszą prawdę w wiki, ale trzeba trochę pomyśleć, co to oznacza tak naprawdę.

To jest o tyle śmieszne, że w Czarnohorze, kilkanaście kilometrów na północ funkcjonowała w tym samym czasie Stacja Boraniczna na połoninie Pożyżewska. Tam oprócz roślinek badano też pogodę. Na czort dwie stacje meteo w Czarnohorze?

 

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @zkr 15 września 2024 11:19
15 września 2024 12:56

No i jeszcze ten passus, że ewakuowano "najcenniejszą" aparature. A zaraz potem wynika z treści, że tak cenny teleskop został porzucony na pastwę losu i w końcu hitlerowiec się nad nim zlitował i kazał wywieźć do Lwowa...:). 

Oni tam  w 1938-39 mieli głęboko w plecach obserwacje astronomiczne. Taki wniosek trzeba wysnuć z tego całego bełkotu. No i te 5 pięter i 43 pomieszczenia dla kilku astronomów. I kto to budował? Wojsko Polskie...

 

zaloguj się by móc komentować

ArGut @OjciecDyrektor
15 września 2024 14:12

Dynamiczna relacja i ładne zdjęcia.

Mnie różne zjawiska pogodowe w górach napędzają. Pioruny, czy podniesienie się i zejście mgły.

Na takich długich wyprawach jak kolegi nawigatora w pewnym sensie nie ma zmiłuj, bo jest plan i trzeba trasę zrobić. Tyle dobrego, że nie ma grupy, z którą trzeba się synchronizować. I tyle złego, że nieszczęśliwy przypadek może zostawić kolegę w górach, bo nikt z przy braku grupy koledze w wypadku nie pomoże.

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @ArGut 15 września 2024 14:12
15 września 2024 14:27

Jest ryzyko - jest zabawa...:). Ale tam w Czarnohorze na Popie Iwanie jest placówka ukraińskiego GOPRu. Więc w razie ostatecznym...tylko, że nie akcja ratunkowa pewnie byłaby bardzo powolna z uwagi na burzę i trudno dostępny teren. Miałem ze sobą taki namiot/śpiwór NRC w razie przymusowego noclegu. Najgorsze by było uszkodzenie nogi. No ale po to noszę buty z wysoką cholewą. 

Faktem jest, że sytuacja była bardzo ciężka. Nawet bym powiedział, że najcieższa...;). Ale nie krytyczna...:). Krytyczna byłaby wtedy, gdyby moje życie zależało już tylko od ludzkiej pomocy.

zaloguj się by móc komentować

ArGut @OjciecDyrektor 15 września 2024 14:27
16 września 2024 10:55

>Jest ryzyko - jest zabawa...:)

To nie ta bajka.

To raczej namysł, że można mieć super wyposażenie i umrzeć - bo kamień się obsunie, bo ma się pewność znajomości terenu, bo ma się sprzęt, etc.

I być kompletnym ignorantem i przeżyć wchodząc na górę w "klapkach". 

Pokora jest potrzebna w każdej sytuacji i w "klapkach" i przy wyposażeniu, odpowiednich butach i śpiworze NRC.

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @OjciecDyrektor 15 września 2024 14:27
17 września 2024 22:13

No ale po to noszę buty z wysoką cholewą.

Czterdzieści siedem lat temu byłem pierwszy raz w Tatrach w środku lata (krócej - latem). Zaczeliśmy od zachodnich. Byliśmy obuci różnie. Ja miałem nowe t.zw. pionierki (prosto ze sklepu !), kolega - tego nie pamiętam - ale coś podobnego ale już ułożone. Trzeci miał z cholewą do pół łydki (brązowe pochodzenia wojskowego).

Czasy według Nyki zostały zdezaktualizowane. 

Trzy dni łażenia i załamanie pogody. Wreszcie ! Ja już nie mogłem. Dwie noce w nieistniejącym już schronisku w Dolinie Chochołowskiej (z taką tam prądnicą napędzaną wodną zastawką). Nowe buty złapały wodę i jako jedyne w moim posiadaniu poddały się. Wkrótce moje bąble też się poddały.

Przebazowaliśmy się na Rusinową Polanę na trzy noclegi.

W tym czasie dołączył czwarty kolega - butów kompletnie nie pamiętam - ale te brązowe zmienił na adidasy i powiedział, że teraz się zacznie wspinanie.

Tak to mam w pamięci podręcznej.

 

P.S.

Dziękuję !

 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować